13.05.2020r.
(środa)
Temat
dnia: Muzyka wokół nas
Słuchanie
opowiadania T. Kruczka i rozmowa na jego temat.
Leśne
dźwięki
Tomasz
Kruczek
Dzisiaj
przed przedszkolem czekał na nas wielki biały autobus. Wszyscy
byliśmy bardzo
podekscytowani,
bo mieliśmy pojechać na wycieczkę do lasu! Do prawdziwej
leśniczówki! Było bardzo ciepło i słonecznie, a każde dziecko
miało ze sobą plecak z jedzeniem i piciem. Trochę to trwało,
zanim wszyscy weszliśmy do autobusu, bo ciągle komuś chciało się
pójść do łazienki i pani śmiała się z panem kierowcą, że
chyba do wieczora nie ruszymy. Ale wreszcie autobus ruszył, a my
wszyscy zaczęliśmy machać na pożegnanie rodzicom! A rodzice też
machali do nas. I nagle zrobiło mi się trochę smutno od tych
wszystkich pożegnań.
– Przecież
jedziemy tylko na kilka godzin – szepnął na pocieszenie schowany
w kieszeni
mojego
plecaka szmaciany lis – zobaczysz, w lesie jest bardzo ładnie. To
będzie wspaniała przygoda! Tego lisa uszyła mi ciocia. Jest
zrobiony z rudego i białego materiału, a oczy ma z guzików. Bardzo
go lubię. Specjalnie wziąłem go ze sobą do lasu. Przecież lisy
mieszkają w lesie, więc kiedy pani wczoraj powiedziała, że możemy
wziąć ze sobą tylko jedną małą zabawkę, od razu o nim
pomyślałem. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że pan
leśniczy mieszka w ślicznym drewnianym domu tuż przy lesie.
Najpierw pan leśniczy oprowadził nas po swoim domu, po leśniczówce.
Było tam mnóstwo zdjęć i szklane półki z różnymi rodzajami
szyszek, i wielkie rogi, które, jak się dowiedzieliśmy, zgubił
jeleń, bo jelenie gubią swoje rogi. Było też sporo gablot z
owadami, wielkimi żukami i pająkami, a Małgosia się rozpłakała
i powiedziała, że się boi pająków i szybko wyszliśmy na
zewnątrz. A tam spotkała nas wielka niespodzianka, bo koło domu
była zagroda, w której mieszkały leśne zwierzęta. Były tam
sarny, lisy, wiewiórki, a nawet sowa i kruki.
– Te
wszystkie zwierzęta znalazłem ranne w lesie i teraz mieszkają w
moim przydomowym
szpitalu.
Jak wyzdrowieją, wrócą do lasu – powiedział leśniczy, a my nie
mogliśmy się napatrzeć na te zwierzęta.
– Hej!
Hej! Tu jestem – wołał szmaciany lis do swoich prawdziwych lisich
kolegów, a oni patrzyli na niego bardzo zaciekawieni.
– A
teraz pójdziemy do lasu. Pamiętajcie o jednym – powiedział
leśniczy – w lesie nie należy krzyczeć.
– Dlaczego?
– spytał Wojtek.
– Bo
w lesie mieszka mnóstwo różnych stworzeń – powiedział pan
leśniczy – i nie wolno ich niepokoić, a poza tym, jeśli
będziecie krzyczeć, to nie usłyszycie, co las ma wam do
powiedzenia.
– To
las mówi? – spytała Zosia. Ale pan leśniczy nie odpowiedział,
tylko uśmiechnął się do
nas
tajemniczo i przyłożył palec do ust na znak, że mamy być cicho.
Poszliśmy
więc za panem leśniczym do lasu. Szliśmy wąską ścieżką pełną
szyszek i igliwia.
Wszędzie
było pełno bardzo wysokich drzew i bardzo zielonych maleńkich
krzaczków. Po
chwili
okazało się, że nie udaje nam się być całkiem cicho. Wszyscy
zaczęliśmy rozmawiać.
– Co
to za małe krzaczki? – spytała Tola.
– To
krzaki jagód – powiedział leśniczy – za kilka miesięcy będzie
tu całe mnóstwo pysznych jagód. A jeszcze później pojawią się
grzyby.
– Lubię
jagody – powiedział Maciej – a najbardziej zupę jagodową.
Ojej, nagle zachciało mi się zupy jagodowej!
– Na
to trzeba jeszcze poczekać – zaśmiała się pani woźna, która
także pojechała z nami na
wycieczkę.
– A
teraz może posłuchamy, co ma nam las do powiedzenia – szepnął
leśniczy i zaprowadził
nas
na małą polankę, gdzie stały ławki zrobione z drewna.
– Proszę!
Musicie być zupełnie, ale to zupełnie cicho – szepnął – jak
Indianie na podchodach.
Wiecie
co? Wcale nie jest łatwo siedzieć cicho! Zawsze się chce coś
powiedzieć, o coś spytać. Zwykle jak się siedzi cicho, to szybko
zaczyna się strasznie nudzić, bo nic się nie dzieje. Ale tu w
lesie było zupełnie inaczej. Działo się bardzo dużo. Kiedy tylko
przestaliśmy rozmawiać, usłyszeliśmy, że tak naprawdę w lesie
jest bardzo głośno.
– Pi,
pi! Pi, pi! Tril! Tril! Ti, tu! Ti, tu! – śpiewały ptaki w
koronach drzew.
– Jeść!
Jeść! Daj! Daj! Mama! Mama! Mama! – krzyczały z całych sił, po
ptasiemu, pisklęta
w
gniazdach.
– Już
lecę! Już lecę! Już lecę! – odpowiadali ptasi rodzice.
Zanosili jedzenie do gniazd, karmili pisklęta i odlatywali.
– Jeść!
Jeść! – znowu zaczynały wołać ciągle głodne ptasie dzieci.
A
owady? Te też nie były cicho!
– Bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzuuu
– zabuczał olbrzymi żuk, przysiadł na pobliskim
pniu
i natychmiast poleciał dalej. – Bzzzzzu! Grał jak na trąbce!
Bzyczały też komary i pszczoły.
– Puk!
Stuk! Puk! – uderzył w drzewo dzięcioł. – Stuk! Stuk! Stuk!
– Cisza!
Cisza! – wrzasnęła sójka. – Bądźcie cicho!
– Tak!
Cisza! Cisza! – zawtórowała jej druga. I tak zaczęły się
nawzajem uciszać, że aż uszy
od
tego bolały.
Nagle
delikatnie zaszumiały i zadrżały listki na pobliskich krzewach.
– Co
to? – spytałem cicho pana leśniczego, bo nagle z oddali zaczął
dochodzić do nas jakiś głośny szum. Szum przybliżał się powoli
i stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy. Aż trochę
straszny.
– To
wiatr śpiewa w koronach drzew – powiedział leśniczy – to
podmuch wiatru, popatrzcie w górę.
I
rzeczywiście, drzewa pochyliły się dostojnie, kiedy wiatr
zaszumiał w ich koronach.
– Pac!
Pac! Pac! – uderzyły o ziemię spadające szyszki.
– Czas
wracać! – powiedział pan leśniczy. – Ten wiatr pewnie
zwiastuje pierwszą letnią burzę. Trzeba zdążyć do autobusu
przed deszczem. Kiedy doszliśmy do leśniczówki, na ziemię zaczęły
spadać pierwsze duże krople deszczu. Las przycichł, a w oddali
usłyszeliśmy pomruk grzmotu!
– Wsiadajcie
szybko do autobusu – powiedziała pani – nie ma co moknąć.
Pomachaliśmy
na pożegnanie leśniczemu i ruszyliśmy z powrotem.
– I
co, dzieci – powiedziała pani – w lesie jednak dużo można
usłyszeć? Podobało się wam?
– Bardzo
– odpowiedzieliśmy – ale tak trochę ciszej niż zwykle. Wszyscy
byliśmy bardzo senni.
– A
widzi pani – powiedziała pani woźna – mówiłam, że po takiej
wycieczce nasze dzieci zasną w powrotnej drodze. Miała rację,
prawie wszyscy zasnęliśmy zmęczeni po tej wyprawie. Nawet pomruki
burzy nie mogły nas obudzić. Tylko pluszowy lis spoglądał przez
okno i marzył, że mieszka w wielkim lesie wraz z innymi prawdziwymi
lisami.
Gdy
szum lasu chcesz usłyszeć
i
śpiew ptaków z gardeł wielu,
trzeba
najpierw dbać o ciszę,
więc
nic nie mów, przyjacielu.
Pytania
do tekstu:
Na
jaką wycieczkę wybrały się dzieci?;
Kto
ugościł dzieci w swoim domu?;
Czym
zajmuje się leśniczy?;
Jakie
zwierzęta mieszkały w przydomowym szpitaliku?;
Z
jakiego powodu tam były?;
Czyje
odgłosy można usłyszeć w lesie?;
Jak
myślisz, co chcą do siebie powiedzieć zwierzęta?;
Umiesz
je naśladować?;
Co
w lesie można usłyszeć oprócz zwierząt?;
Jaki
zwierzak towarzyszył Tomkowi?
Praca
z KP2.28 – naklejanie kuleczek krepiny, dzieci chwytem pęsetowym
chwytają kuleczki, moczą w kleju i naklejają na gałęzie drzew.
„Pszczoły
zbierają nektar” – Dziecko to pszczółka, zadaniem jest
zebranie nektaru z kwiatów. Dziecko swobodnie biega przy dowolnej
skocznej muzyce, podczas przerwy w muzyce staje na kwiatach –
kolorowych krążkach. Chętni mogą stanąć jedną nogą. Zadaniem
dziecka jest utrzymanie się przez chwilę na krążku.
„Pszczółki”
– praca konstrukcyjna – dziecko nakłada na rolkę papieru
naprzemiennie frotki żółte i czarne do wyczerpania się miejsca na
rolce, zgniata chusteczkę (lub dwie) w kulkę, okrywa kulkę
trzecią chusteczką i wpycha do otworu rolki, tak aby część kulki
wystawała, czarnym flamastrem rysuje oczy na kulce (można zrobić
tylko kropki), pasek folii przekłada przez dowolną frotkę i
zawiązuje supeł. Rodzic zachęca dziecko do samodzielnej pracy, w
trudnych sytuacjach pomaga.
Pamiętajcie
w ciągu dnia o higienie rąk i stosowaniu zwrotów grzecznościowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz